czwartek, 5 lutego 2015

001. Night of the HUNTER

- To nie wygląda dobrze - stwierdziła drobna blondynka, uważnie przyglądając się stojącemu przed nią manekinowi. Jej krytyczny wzrok spoczął na niebieskim tiulu ozdabiającym satynową fioletową sukienkę. Jednym pewnym ruchem zerwała prześwitujący materiał i ponownie spojrzała na kreację, z uznaniem kiwając głową. - Powinieneś czasem skupić się na prostocie, Channie.

Brunet obok niej westchnął ciężko, zrezygnowany. Podniósł leżący na podłodze lazurowy tiul i ułożył go schludnie na stosie innych tkanin o podobnej barwie. Ścisnął w dłoni miarkę i odwrócił się do dziewczyny, wbijając w nią czekoladowe tęczówki.

- Nie zamierzasz mnie chyba tym udusić, co? - zaśmiała się, wskazując na przedmiot, który trzymał chłopak. Kącik jego ust drgnął lekko, gdy rozwijał spiralę centymetrów, by po chwili owinąć ją wokół talii plastikowej sylwetki.

- Myślałem o tym raz, może dwa... - oznajmił, ściągając brew w skupieniu i licząc coś zawzięcie w pamięci. - Nie rozumiem dlaczego zawsze musisz mieć coś przeciwko. Nikt nigdy nie składał tylu zażaleń do moich projektów, co Ty - wyrzucił jej, nie po raz pierwszy w ciągu ich kilkunastomiesięcznej przyjaźni.

Dziewczyna posłała mu szeroki uśmiech i odgarnęła jasną grzywkę z czoła. W jej szarych oczach igrały wesołe iskierki i nie mogła się powstrzymać, by nie kontynuować ich zwyczajowego przekomarzania jeszcze przez chwilę.

- To dlatego, że wszyscy inni widzieli je już po moich poprawkach - wyznała z dumą i mrugnęła do niego zadziornie, podając mu nożyczki. - Lepiej by było, gdybyś skrócił ją do kolan.

Młody Azjata spiął mięśnie, a w jego umyśle pojawiły się nagle setki pomysłów na to, co mógłby zrobić z tą blondynką za pomocą swoich krawieckich przyborów. Z zamyślenia wyrwał go głośny dzwonek telefonu, przerywając wizję jego przyjaciółki przybitej pinezkami do korkowej tablicy, zaraz obok szkiców najnowszej kolekcji w stylu glamour. Odebrał, nie kłopocząc się, by spojrzeć na wyświetlacz i zamarł w momencie, w którym głęboki głos po drugiej stronie zaczął mu coś gorączkowo tłumaczyć.

- Teraz nie... - wydukał, a jego rozmówca zmienił niespodziewanie ton na tak stanowczy, że Himchan bał się oddychać przez kilka następnych sekund. - Będę za kwadrans - obiecał i nacisnął czerwoną słuchawkę, kończąc tym samym monolog drugiej osoby.

- Coś się stało? - Blondynka zamrugała niezrozumiale, obserwując jak twarz Azjaty tężeje i zmienia wyraz na zdeterminowany.

- Zobaczymy się jutro, mała - rzucił tylko i zanim zdążyła odciąć mu się za nawiązanie do jego niskiego wzrostu, chłopak zniknął za drzwiami, pozostawiając ją samą w pracowni.

***

Himchan oparł się o ścianę i dysząc ciężko, spojrzał niepewnie na zegarek. Czternaście minut zajęła mu droga ze studio do postawnego domu na przedmieściach, przed którym właśnie stał. Nie chciał wiedzieć, ile musiał przy tym złamać przepisów drogowych, ale sądząc po tonie głosu jego rozmówcy, sprawa była pilna.

Wyjął z kieszeni skórzanej kurtki pęk kluczy i przekręcił najmniejszy z nich w zamku. Drzwi zaskrzypiały lekko, gdy wchodził do pogrążonego w półmroku przedpokoju. Przeszedł go pewnym krokiem i skierował się do pomieszczenia, które znajdywało się na końcu korytarza. W środku panowała bezwzględna cisza, która przytłaczała go za każdym razem, gdy go odwiedzał. Nie przepadał za surowym klimatem białych ścian, ozdobionych jedynie najróżniejszymi planami i mapami miasta. Pokryte były one licznymi krzyżykami, a niektóre miejsca zostały starannie zakreślone czerwonym markerem i opatrzone dodatkową notatką na fluorescencyjnej karteczce. Himchan nie mógł się nadziwić z jaką dokładnością właściciel pokoju rozmieścił wszystkie te zdjęcia i wycinki z gazet, tuż obok pogrubionych dat. Najstarszy artykuł, wyrwany w pośpiechu z jednej ze średniowiecznych kronik i wyblakły z uwagi na swój wiek, przyklejony został na zachodniej ścianie od wejścia i odznaczał się od reszty swoim pożółkłym kolorem. Brunet czytał go stanowczo zbyt wiele razy, więc minął go bez zainteresowania i skierował się od razu do wielkiego biurka, na którym rozłożone zostały najnowsze dowody. Jego wzrok przykuło miejsce zaznaczone podwójnym wykrzyknikiem i gwałtownie wstrzymał oddech, gdy uświadomił sobie co to było.

To niemożliwe, pomyślał. Dlaczego miałby aż tak bardzo ryzykować i pojawiać się tak blisko? Himchan przyjrzał się jeszcze raz zdjęciom i notatkom zostawionym obok ogromnej mapy Seoulu. Misterne pismo pokrywało powierzchnię kilku kartek, dokładnie opisując spostrzeżenia autora. Nie miał żadnych wątpliwości czego one dotyczyły, ale nie mógł uwierzyć własnym oczom. Po prostu nie chciał przyjąć tego do wiadomości, chociaż od zawsze w głębi duszy wiedział, że ten dzień w końcu nadejdzie. Miał tylko nadzieję, że to oni pierwsi znajdą swój cel, a to co widniało właśnie przed nim świadczyło o tym, że on wcale się przed nimi nie ukrywał. Wręcz przeciwnie, wychodził im naprzeciw, a to nie mogło oznaczać nic dobrego.

- Zaskakujące, nieprawdaż? - Himchan podskoczył na dźwięk głębokiego głosu i upuścił jedną z czytanych przez siebie notatek z powrotem na biurko. Ciemne włosy na jego karku zjeżyły się nieprzyjemnie, ale opanował się szybko i odwrócił, by stanąć twarzą w twarz ze swoim przyjacielem. - Szukamy go tyle lat, a on jest tuż obok...

- Jak myślisz, dlaczego, Gukkie? Jaki ma cel w wychodzeniu na światło dzienne i to w miejscu, w którym wie, że na pewno go znajdziemy? - Brunet wypowiedział nękające go myśli na głos, wierząc po cichu, że starszy zna odpowiedź na to pytanie. To, że się mylił wprowadziło Koreańczyka w jeszcze większe zakłopotanie.

- Cały czas nad tym myślę i nic nie przychodzi mi do głowy. - Yongguk westchnął i oparł się o krawędź biurka, jeszcze raz studiując porozkładane na nim materiały. - Nie możemy dać się zaskoczyć, Himchan. Nie po tym, co przeszliśmy, żeby go odszukać.

- Ale z tego wynika, że to on odnalazł nas...

- I dlatego właśnie musimy mieć oczy i uszy szeroko otarte. Vic nie może się dowiedzieć o dziewczynie.

- Musiałem ją zostawić, żeby tutaj przyjechać. Znowu. Ona nie jest naiwna, Gukkie. W końcu się domyśli, że coś przed nią ukrywam. Naprawdę ją polubiłem...

- Ty i Twoje przywiązywanie się do ludzi... Może to i lepiej? Łatwiej Ci będzie ją chronić w takiej sytuacji.

- Ale jak ja mam...

- Nie spuszczaj jej z oka, a ja będę obserwował kolejne kroki naszego odnalezionego nosferatu.

Himchan przełknął głośno ślinę, wiedząc doskonale, że musi wykonać ten rozkaz. Doskonale pamiętał z jakiego powodu obaj zaczęli tę misję i nie zamierzał jej przerwać, gdy ich cel był tak blisko, choć na dźwięk jego imienia przeszywał go niekontrolowany dreszcz. Wówczas Yongguk, jego przyjaciel i lider zarazem, nakazał mu opiekę nad drobną, wyjątkowo denerwującą go blondynką, którą zdążył do tej pory polubić. Miała własne zdanie na każdy temat, uwielbiała się z nim kłócić, ale mimo wszystko uwielbiał przebywać w jej towarzystwie i uważał, że byli do siebie w pewien sposób podobni. Czuł się za nią odpowiedzialny, bo wiedział coś, z czego Dino nie zdawała sobie sprawy. Wisiało nad nią ogromne niebezpieczeństwo, a on nie mógł pozwolić, by włos spad jej z głowy.

***

- Nie mów, że znowu to zrobił? - zapytała z oburzeniem rudowłosa, przeglądając się w małym lusterku trzymanym w dłoni. Przesunęła ponownie czubkiem czerwonej szminki po dolnej wardze i cmoknęła z zadowoleniem, odwracając się do przyjaciółki.

- Coraz częściej tak się zdarza. Ktoś do niego dzwoni i znika, jakby się gdzieś paliło... - zrezygnowana blondynka usiadła na ławce przed budynkiem ich uczelni i wyjęła z torby telefon, sprawdzając, czy przypadkiem nie dostała żadnej wiadomości.

- I nie mówi Ci gdzie?

- Pytałam kilka razy, cały czas mnie zbywa. Nie rozumiem dlaczego robi z tego taką wielką tajemnicę.

- A więc odpowiedź jest prosta - Rudowłosa usiadła obok i posłała przyjaciółce jeden ze swoich wszystkowiedzących uśmiechów. - Himchan się zakochał.

Młodsza dziewczyna zakrztusiła się, wypluwając na chodnik łyk wody, który zdążyła wypić z plastikowej butelki. Kilkoro uczniów spojrzało na nią krzywym wzrokiem, lecz rudowłosa machnęła na nich ręką i popędzili szybciej w stronę drzwi wejściowych. Poklepała blondynkę lekko po plecach i poczekała aż przestanie niekontrolowanie kasłać, po czym zlustrowała ją od góry do dołu, oceniając jej reakcję.

- Nie brałaś tego pod uwagę? Sekretne randki, nie chce ci się tłumaczyć, śpieszy na każde wezwanie... To musi być dziewczyna! I musi istnieć powód, dla którego ją ukrywa...

- Himchan i miłość? Jakoś sobie tego nie wyobrażam... - stwierdziła blondynka i zdała sobie sprawę z tego, że to była całkowita prawda. Nie przeszło jej przez myśl, że jej najlepszy przyjaciel mógł zostawiać ją w środku spotkania, by zobaczyć się z kimś innym - a dokładniej - z inną dziewczyną.

- A ja i owszem... - Rudowłosa zamyśliła się przez chwilę, a w jej oczy zaiskrzyły gotowością do działania. W takich momentach oczywistym było, że ma plan i że nic nie powstrzyma jej w jego zrealizowaniu. - Dowiem się kto to.

- Ale po co? Skoro sam nie chce nam powiedzieć...

- Właśnie dlatego musimy dowiedzieć się same. Kto mógł zawrócić w głowie naszemu zakochanemu jedynie w samym sobie Himchanowi, jak nie Ty?

- Dobrze wiesz, że ja i on...

- Tak, tak. Jesteście przyjaciółmi, nic Was nie łączy i nigdy nie będzie... Trudno było nie zapamiętać - Starsza Europejka szybkim ruchem schowała swoje rzeczy do torby i poderwała się do pionu. - Co nie zmienia faktu, że dotąd uważałam go po prostu za geja... Kto inny by mógł Ci się oprzeć?

- Nie rozmawiamy o takich rzeczach... - wyjąkała blondynka i próbowała nadążyć krokiem za przyjaciółką, która podążyła w nieznanym jej kierunku.

- Może woli brunetki... Albo starsze od siebie... A może ona wcale nie jest ładna i się wstydzi... - wyliczała na palcach różne możliwości, nie zatrzymując się przed żadną z sal.

- Ann, zostaw to w spokoju... Może poczekamy aż sam się otworzy i nam powie?

- Ja się dowiem, mała. Nic się przede mną nie ukryje - i stwierdziwszy to, zniknęła za rogiem, a w pustym korytarzu rozległ się głuchy dźwięk zamykanych drzwi biblioteki.

4 komentarze:

  1. Powiem wprost - masz dobry styl pisania
    Pierwszy rozdział mnie zauroczył, mam nadzieję, ze kolejne wywrą na mnie jeszcze lepsze wrażenie :D
    Trafiłaś w mój gust uwielbiam tajemnicze opowiadania :3
    Wenny i chęci ci życzę :3 Hwaiting~!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Waaa, to jest świetne! Bardzo dobrze piszesz ^^ Zaciekawiłaś mnie tym wątkiem tajemnicy c: uwielbiam takie rzeczy. Powodzenia w dalszym pisaniu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Od pierwszych słów bardzo wciąga! Tajemniczy, chwytliwy klimat. Kawał dobrej roboty! Czekam na więcej!
    - J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż napiszę Ci komentarz z tego wszystkiego, żeby były dowody! Podoba mi się i powinnaś o tym dobrze wiedzieć. Ten tajemniczy wątek mnie całkowicie wciągnął... Jedno, na co jestem zła, to to, że te rozdziały są zawsze takie krótkie ;-;

    OdpowiedzUsuń