wtorek, 31 marca 2015

003. Night of the HUNTER

Nie pamiętała do końca swojej drogi do domu, ale wiedziała, że biegła co sił w nogach. W głębi duszy miała nadzieję, że jak przekroczy jego próg, te rany znikną, a jej wspomnienia okażą się złym snem, który przytrafił jej się podczas czytania książki. Gdy otworzyła drzwi, okaleczenia nadal były na swoim miejscu, a Dino powitał niecodzienny widok.

- Himchan, co Ty tu...

- No, skarbie, jeżeli to ma być Twój nowy styl, to chyba będę musiał usunąć cię z listy znajomych... - Brunet przyjrzał się dziewczynie od góry do dołu, oceniając krytycznym wzrokiem jej mocno przemoczoną sylwetkę, zaplamiony mundurek szkolny i zadrapania spowodowane upadkiem oraz... czymś jeszcze. Nagle jego czekoladowe oczy zyskały rozmiar spodków, gdy zauważył stróżki krwi przesiąkające przez podkolanówki przyjaciółki i spływające leniwie po jej przedramieniu. Nie myśląc długo złapał ją za zdrową rękę i pociągnął ją na ku schodom prowadzącym do jej pokoju.

- Kochanie, jesteś już? Martwiłam się, że zmo... - w drzwiach od kuchni stanęła kobieta w średnim wieku, która było starszym odzwierciedleniem Dino. Miała zaniepokojony wyraz twarzy, spowodowany niedawno panującą burzą i późnym powrotem córki ze szkoły. W rękach trzymała ścierkę, którą pocierała delikatnie wilgotny talerz.

Himchan popchnął młodszą blondynkę pewnym ruchem, nie dając jej szansy na sprzeciw. Uśmiechnął się szeroko do gospodyni, która umilała mu czas przez ostatnie dwie godziny, które spędził w jej domu czekając na Dino, i zaprezentował jedną ze swoich licznych zdolności - aktorstwo.

- Wszystko z nią w porządku, cała i zdrowa, tak jak mówiłem! Ale sama Pani rozumie, spędziła tyle czasu ukrywając się przed deszczem, że teraz jej pęcherz musi przeżywać największą ulgę w życiu. Jeśli Pani pozwoli, chciałbym z nią w końcu porozmawiać...

- Oczywiście. Tylko zejdźcie niedługo na kolację - dodała niczego nieświadoma kobieta, całkowicie oczarowana uśmiechem młodego Azjaty, który przeskakując co dwa stopnie dotarł wreszcie do pokoju Dino. Zamknął go na klucz i spojrzał uważnie na Europejkę, która leżała teraz na łóżku i syczała z bólu, przyciskając do ręki zimny kompres.

- Nie wodą! - Himchan zabrał jej natychmiast namoczony ręcznik i rzucił go niedbale w kąt, siadając obok dziewczyny i obdarzając ją współczującym spojrzeniem.

- Co Ty wyprawiasz?

- Uśmierzam ci cierpienia, chociaż widząc Twój strój, powinienem cię raczej dobić i zakopać, żeby nikt nie mógł mnie skojarzyć z Twoją osobą...

- Też cię kocham, wiesz?

- Nie dość, że wyglądasz jak siedem nieszczęść, to jeszcze chyba masz gorączkę... Mała, co ci się właściwie stało?

Dino zawahała się, a Himchan wykorzystał moment ciszy na zajęcie się jej rozległymi poparzeniami. Wyjął ze swojej szkolnej teczki tubkę czegoś, co mogło być zarówno farbą jak i maścią, i zaczął wsmarowywać substancję w jej skórę. Robił to z ustami zaciśniętymi w cienką linię, jakby mocno się nad czymś zastanawiał, a zdziwiona blondynka cieszyła się z każdego jego dotyku, który przynosił jej nieopisaną ulgę.

- Możesz mi powiedzieć co robisz w moim domu o tej godzinie i skąd masz to... to niebo w kremie?

- Himchan do usług - zaśmiał się i zaczął zdejmować z niej buty i podkolanówki, za co niemal oberwał w najczulszy punkt swojego ciała. - Ej! Za co?

- Nie pozwalaj sobie, Channie - odgryzła mu się i usiadła pewnie na łóżku. - To, że się przewróciłam, nie znaczy, że całkowicie odebrało mi rozum.

- Co ci odebrało? - zapytał, szczerząc się do niej, za co oberwał kwadratową poduszką w niebieskie kwiatki, która - jak stwierdził - idealnie pasuje mu do dzisiejszego stroju.

- Jesteś niemożliwy...

- Ale pomocny?

- Może. Odrobinę. Dzięki, Himchan - powiedziała szczerze i ugięła się pod jego czekoladowym wzrokiem. Co miała mu powiedzieć? Że w parku zaatakował ją galaretowato-podobny potwór? Wyśmiałby ją.

- A więc...

- Nic mi nie jest.

- Jeśli chcesz mi wmówić, że te rany na Twoim ciele są od zadrapania niedobrymi gałązkami, to ja, moja droga, w to nie uwierzę. Masz minutę na zmyślenie innej bajeczki.

- Himchan...

- Dokładnie 57 sekund.

- Poparzyłam się.

- Od poparzenia są kochanie bąble, nie cięcia. Tniesz się?

- Nie, zwariowałeś?

- Ktoś cię tnie?

- Oszalałeś.

- Ostrzegam, że jak za 30 sekund nie powiesz mi, co się naprawdę stało, zostanę w Twoim pokoju na zawsze, i będę chodził za Tobą krok w krok, dopóki się nie dowiem...

- Kolacja! - rozległo się nagle i Dino czym prędzej wybiegła z pokoju, łapiąc po drodze czarny golf, który założyła na półpiętrze. Himchan zamrugał zdezorientowany i podążył za nią, ale nie zamierzał się poddać. A ona nie zamierzała mu powiedzieć.

***

Syknął cicho i wrzucił telefon do torby. Przez ostatnie kilkanaście minut próbował dodzwonić się do Yongguka, ale jego przyjaciel nie odbierał. Po nagraniu trzech wiadomości był w stanie z pamięci wyrecytować treść jego automatycznej sekretarki, która z resztą nie była wyjątkowo oryginalna.

- Bang Yongguk. Nie mogę teraz odebrać. Jeżeli to coś ważnego zostaw wiadomość po sygnale. Oddzwonię.

- Jakby to nie było ważne, to bym nie dzwonił tyle razy, nie? - wyrzucił z siebie mocno zdenerwowany już Himchan chwilę po tym, jak w słuchawce usłyszał ciche piknięcie. - Oddzwoń w końcu - rzucił na odchodne i zakończył połączenie. Yongguk nie mógł wybrać sobie gorszego momentu na ignorowanie jego telefonów. Co on mógł teraz robić?

Brunet spojrzał nerwowo na budynek przed nim. Na pierwszym piętrze paliło się jeszcze światło. Co Dino robiła o tej godzinie? Dochodziła pierwsza w nocy, a ona zdecydowanie nie musiała - tak jak on - zarywać nocy, by kogoś pilnować. Mogła wykorzystać ten czas na sen i wygojenie ran, które - był przekonany - nie były efektem podrapania gałęziami. Tylko jedna osoba mogła mu pomóc dowiedzieć się co tak naprawdę się stało, skoro blondynka nie miała takiego zamiaru. I tak się nieszczęśliwie składało, że ta osoba w tym momencie była głucha na jego próby kontaktu.

Nie pozostawało mu nic innego jak dalsze czekanie i obserwowanie. Koło drugiej wszystkie okna ogarnęła ciemność i Himchan pozwolił sobie na krótką drzemkę. Usiadł na trawie i oparł się o mur naprzeciwko drzwi do mieszkania przyjaciółki. Jego telefon wciąż milczał, a on już wyobrażał sobie awanturę jaką zrobi Yonggukowi kiedy tylko się spotkają. Przysiągł, że będzie strzegł Europejki, ale jak on sobie wyobrażał, że poradzi sobie w pojedynkę z ewentualnym niebezpieczeństwem? Jak, skoro starszy nigdy nie wtajemniczył go nawet w swoje misje?

- Jeśli coś będzie się działo, po prostu do mnie zadzwoń - mówił. Aha, no pewnie. - Nikt cię nie zaatakuje, nie wiedzą kim jesteś, szukają tylko jej...

Himchan zacisnął pięści ze złości. Był tylko człowiekiem i to - według Yongguka - miało go uratować. Potwory nie zwrócą na niego uwagi. Co on, nie słyszał, że wampiry piją LUDZKĄ krew? Poza tym, kogo jak kogo, ale jego trudno nie zauważyć. Ktoś musiałby nie mieć gustu, by nie zwrócić uwagi na kogoś takiego jak...

Trzask. Zaalarmowany Azjata wytężył słuch i spróbował zlokalizować źródło hałasu. Niemal bezszelestnie, starając się nie wywołać najmniejszego hałasu, i tym samym zdradzić swojej obecności, Himchan podniósł się z ziemi. Zdusił w sobie ochotę strzepnięcia wilgotnej trawy z nowego płaszcza. Musiałby zdarzyć się cud, by udało mu się wyczyścić zielone ślady z tak delikatnego materiału. Przeklął się w duchu za swoje lenistwo. Weź się w garść, chłopie. Masz jakiś cel w staniu całą noc pod oknem pewnej upartej blondynki, i to wcale nie z romantycznych pobudek.

Warkot. Wzrok bruneta nie był przystosowany do panującej ciemności, ale w wątłym świetle latarni mógł zauważyć niewyraźny kształt. Poruszał się wolno przy samej ścianie budynku, wydając z siebie ciche warknięcia. Odgłosy były zdecydowanie nieludzkie. Himchan poczuł jak jego plecy i czoło oblewa nagle zimny pot. Cokolwiek to było, nie był przygotowany. "Jesteś człowiekiem, nic ci się nie stanie". Chciał wierzyć to, że zaraz nie stanie się czyjąś późną kolacją. Miał jedynie nadzieję, że będzie miał okazję wyrzucić Yonggukowi "A nie mówiłem!" zanim ta istota go zabije.

3 komentarze:

  1. Gdzie jest dalej... Czemu tak krótko... Czemu to kocham...
    Pisz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ze dopiero teraz czytam *biję się mentalnie za to*
    Rozdział bardzo dobry, biedna Dino :c
    Oj komuś się nieźle dostanie od wkurzonego Himchana za nieodbieranie xD
    Pisz dalej :3
    Wenny <3 Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, ze dopiero teraz czytam *biję się mentalnie za to*
    Rozdział bardzo dobry, biedna Dino :c
    Oj komuś się nieźle dostanie od wkurzonego Himchana za nieodbieranie xD
    Pisz dalej :3
    Wenny <3 Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń